niedziela, 29 lipca 2012

Chapter 2. with a best friend by your side you find what seemed to be lost forever


Następnego dnia wieczorem Harry zjawił się tak jak zapowiedział. Wcześniej zebrałam wszystkie jego rzeczy do kartonowego pudła. Początkowo chciałam podać mu pudełko w drzwiach i powiedzieć,  że jestem zajęta. Szybko jednak z tego zrezygnowałam. Chcąc nie chcąc Harry był najbliższą dla mnie osobą i zdążył mnie poznać, choć skutecznie ukrywałam przed nim wiele rzeczy. Wiedział jednak, że jeżeli kogoś unikam i udaje zajętą to coś się dzieje, coś jest nie tak.
- Co tam? – Harry wszedł uśmiechając się, wyraźnie w dobrym humorze
- Jak zwykle – powiedziałam i widząc wzrok Harrego , żałowałam że nie wysiliłam się na coś innego
- Coś jest nie tak – Harry powiedział twierdząco
Spuściłam wzrok nic nie mówiąc. Hazza bez słowa poszedł do mojego salonu. Nie miałam wyboru, musiałam pójść za nim. Usiadł na kanapie i wskazał mi miejsce obok siebie
- Powiesz mi sama o co chodzi czy mam to zrobić za Ciebie?
- Słucham? – wyksztusiłam zdziwiona
Harry rzucił mi karcące spojrzenie, więc znów uciekłam wzrokiem w przeciwną stronę. Bałam się tego co powie, ale sama nie wiedziałam co mam mu powiedzieć, nie miałam siły kłamać a nie potrafiłam nawet sama przed sobą sensownie wyrazić prawdy.
- Natalie, znam Cię od pół roku i naprawdę myślisz, że nie poznałem prawdziwej Ciebie?  Po pierwszej naszej rozmowie, podziwiałem Cię, wydawało mi się, że jesteś kimś kogo zawsze chciałem poznać, że wreszcie jest ktoś kto myśli tak samo jak ja. Za każdym razem gdy się spotykaliśmy, w każdym Twoim słowie zaczynałem układać sobie obraz prawdziwej Ciebie, prawie jak puzzle – Harry zaśmiał się pod nosem
- Harry, ja…
- O, nie. Miałaś szansę, teraz mówię ja. Poświęciłaś wszystko dla kariery, swoje nastoletnie lata, przyjaźnie, beztroską zabawę i starałaś się nie dopuszczać do siebie żadnych emocji. Stworzyłaś sobie światopogląd, w którym to co dla innych stanowi największą wartość , dla Ciebie jest zbędne. Bałaś się, że coś pójdzie nie tak, dodatkowo wszyscy pokładali w Tobie nadzieje, Twoi rodzice. Strach przed porażką sprawił, że zamknęłaś swoją prawdziwą siebie w małym pudełeczku z kłódką a potem zgubiłaś klucz. – Harry przerwał na chwilę i spojrzał mi w oczy, które były mokre od łez. Potem dodał:
- wiesz, gdzie jest to pudełeczko? – powiedział cicho i położył dłoń na moim sercu  - Dokładnie tutaj. I wiesz co? Nie potrzebujemy kluczyka. Pozwól mi, Mary, chłopakom sobie pomóc a rozwalimy tą kłódkę – dodał wciąż patrząc mi w oczy, tym razem zalotnie się uśmiechając, chcąc mnie rozśmieszyć
Przytuliłam się do Harrego, chowając twarz w jego bluzie. Nie mogłam opanować łez, wiedziałam, że Harry dużo o mnie wie, ale okazało się, że on wie wszystko. Czułam się głupio. Z jednej strony on powiedział wszystko za mnie, z drugiej strony nie wiedziałam co teraz. Nie umiałam tak nagle zmienić swojego życia, nawet nie chciałam tego robić.
- przepraszam – wyszeptałam tylko
- Nie przepraszaj, nie masz za co. Właściwie to powinienem Ci podziękować. Dzięki Tobie zrozumiałem, że mój własny światopogląd jest beznadziejny. Krótkie związki, właściwie wyłącznie fizyczne… Myślałem, że korzystam z życia a prawdopodobnie za kilka lat skończyłbym jako samotny facet, który nie jest w stanie znaleźć miłości, bo nawet nie wie czego powinien szukać
- czyli jak ja…
- prawie, jak Ty, gdyby nie Harry’s intervention
Mimowolnie się uśmiechnęłam. Zrozumiałam, że znalazłam przyjaciela. Kogoś kto będzie ze mną na dobre i na złe. Nie zapowiadało się na to. Przynajmniej na samym początku naszej znajomości. Harry jakby czytał w moich myślach
- wiesz kim dla Ciebie jestem? – zapytał głaszcząc mnie po włosach
- przyjacielem – wyszeptałam przez łzy
- poprawka. Najlepszym przyjacielem i to się nigdy nie zmieni. – Harry przysunął mnie do siebie i objął mocniej
Siedzieliśmy tak w ciszy jakiś czas, w końcu łzy przestały płynąć, czułam się bezpiecznie. Czułam, że nawet gdybym była nikim, Harry byłby obok mnie. To właśnie to przerażało mnie zawsze najbardziej: bycie nikim
Harry pocałował mnie delikatnie w czubek głowy.
- Chodzi o coś jeszcze prawda? – zapytał z troską w głosie
- O Mary. Straciłam z nią kontakt bo bałam się, że zbytnie zaangażowanie w kontakty z kimkolwiek, źle wpłynie na moją karierę. Wiem, że to było głupie, właściwie zawsze wiedziałam, bo ona była jedyną osobą, która chciała być obok mnie, która walczyła o tą znajomość mimo, że ja ją wciąż trzymałam na dystans.
- A myślisz, że kto pomógł mi wpaść na właściwy trop jeżeli chodzi o Ciebie? Mary nigdy nie zrezygnowała z walczenia o tą przyjaźń, bo dla niej to jest przyjaźń, Natalie. Opowiedziała mi jak wiele razy jej pomogłaś. I mogłaś udawać, że troszczysz się tylko o siebie. Zresztą wiesz co Cię dodatkowo zdradza? Twoje zwierzęta. Nic nie daje lepszego świadectwa o człowieku niż podejście do zwierząt.
Uśmiechnęłam się. Miał rację. Zawsze uważałam tak samo. Ktoś kto nie szanuje zwierząt, nie zasługuje na szacunek innych ludzi. Dla mnie rzeczywiście, jedyne za co byłam w stanie poświęcić wszystko co mam to mój koń Ready to dance. Każdego dnia spędzałam w stajni przynajmniej 3 godziny.
- Harry, ale Mary, to znaczy, przecież wy, teraz – pogubiłam się we własnych słowach a Harry zaczął się śmiać i nie mógł się uspokoić, aż w końcu powiedział
- Nie sądziłem, że zobaczę Cię kiedyś zawstydzoną
- oto prawdziwa ja, masz teraz ostatnią szansę, zawsze możesz zrezygnować z poznawania prawdziwej mnie
- o nie nie nie! Przepraszam. Mary o wszystkim wie. Właściwie wiedziała od razu.
- Jak to wiedziała od razu?
- Nasza pierwsza rozmowa wyglądała mniej więcej tak, że podeszła do mnie i zapytała wprost czy ze sobą sypiamy – Harry widząc moją zszokowaną minę dodał – Chyba zna Cię bardziej niż sądziłaś
- Najwyraźniej – wymamrotałam
W głowie miałam burzę myśli. Mary od początku wiedziała a mimo tego spotykała się z Harrym. Musiałam go o to zapytać, bo w końcu od jutra Mary miała być moją współlokatorką.
- Harry… Ale jeżeli ona wiedziała i spotykała się z Tobą, to trochę… dziwne, a na pewno nie w stylu Mary
- Spotykaliśmy się to fakt, ale czysto po przyjacielsku. Zdaliśmy sobie sprawę, że jest po między nami coś więcej. Rozmawialiśmy dużo o Tobie i zdecydowaliśmy, że damy sobie szansę tylko wtedy, jeżeli najpierw uda nam się pomóc Tobie. W sumie myślałem, że to będzie trochę wcześniej, ale Mary musiała wyjechać do Berlina i w sumie ja sam trochę bałem się, że zrobię coś nie tak i zamiast Ci pomóc, tylko pogorszę sytuację
- co się zmieniło? Przecież dzisiaj nie ma z nami Mary?
- Ale będzie jutro. Gdybym ja coś schrzanił to jutro Mary była by gotowa żeby to naprawić, przynajmniej spróbować
- Przepraszam Harry, chciałam być samowystarczalna a okazało się, że zamiast tego namieszałam w życiu kilku osób
- Natalie, posłuchaj mnie, po raz ostatni bo nie będę się powtarzał. Przez te ostatnie pół roku stałaś się dla mnie jedną z najważniejszych osób w życiu i dzięki Tobie, mogę zdobyć kolejną ważną osobę. To jest właśnie życie, które musisz poznać. Wzajemne ludzkie kontakty tworzą życie, nie tylko zawodowe, ale przede wszystkim prywatne. Za nic nie oddałbym komuś tych ostatnich 6 miesięcy 

Kolejny, mam nadzieję, że nie zawiodłam:)
wiecie co? Po sobotnim IMPACT FEST tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że Kasabian to fenomenalny zespół. Energia jaka była na scenie i pod nią była niesamowita. A Ci co przyszli tylko na Red Hotów niech żałują! Kasabian mogą sobie dowolnie wrzucać na One Direction. Widząc to z jaką perfekcją  grają swoją muzykę, jak dużo pracy ich to kosztuje mają całkowite prawo być sfrustrowani tym, że tak trudno w obecnych czasach wypromować ambitną muzykę...

środa, 25 lipca 2012

Chapter 1: sometimes you're pretending for so long that you no longer know who you are...


Siedziałam w moim londyńskim apartamencie i wpatrywałam się w przechodniów na ulicy, którzy biegli omijając kałuże, naiwnie sądząc że uda im się schronić przed kolejną falą deszczu. Myślałam nad swoim życiem, nad tym jak wiele błędów człowiek popełnia chcąc zmienić reguły gry, chcąc oszukać naturę rzeczy. Przypomniałam sobie siebie sprzed pół roku. Młodą, ambitną panią prawnik, która jeszcze przed ukończeniem studiów była rozchwytywana przez największe firmy i kancelarie. Ambitną… tak wtedy o tym myślałam, to wpoili mi rodzice. Teraz wiem, że to nie była ambicja. To był strach, wypieranie rzeczywistości, które na zewnątrz objawiały się egocentryzmem na pokaz i misternie zaplanowanym podejściem do życia, które u wielu wzbudzało podziw i zazdrość. Ale nie mieli czego zazdrościć ani czego podziwiać. Teraz wiem, że to ja powinnam podziwiać ich. Normalnych ludzi, który wiedzą co to młodość, szczęście, zabawa, przyjaźń i miłość… tych co wiedzą co to smutek, strata, łzy.
Spojrzałam na telefon, który leżał na stoliku przede mną. Na wyświetlaczu migał napis Harry Styles. Odebrałam, choć wolałabym zapomnieć, że on istnieje. Wolałabym cofnąć się o kilka lat i odnaleźć w przeszłości moment w którym spieprzyłam sobie życie
- Halo? – powiedziałam pewnie
- Zapomniałem kluczy do mieszkania, wpadnę po nie za chwile – powiedział Harry wesoło
- Jasne, nie ma problemu – odpowiedziałam udając, że wszystko jest w porządku. Jak zwykle udając. Nic innego przecież nie umiem robić.
Po paru minutach rozległ się dzwonek do drzwi, złapałam klucze leżące na szafce w hallu i otworzyłam drzwi. Harry wyglądał tak samo jak pół godziny wcześniej, gdy wychodził ode mnie. Tylko w jego oczach było coś innego. Dziwny blask.
- Coś się stało Harry? Wyglądasz na podekscytowanego – powiedziałam podając mu jego klucze
- Mary do mnie dzwoniła, zdecydowała się przenieść jednak do Londynu! Powiedziała, że zdaje sobie sprawę z tego ile zostawia w Berlinie, ile już tam osiągnęła, ale chce dać nam szansę, bo sukces i kariera to nie wszystko. Trochę mi głupio, w sumie ja też powinienem wyjść z taką inicjatywą nie sądzisz? Dlaczego niby jej kariera jest mniej ważna od mojej?
- Cieszę się naprawdę, mam nadzieję  że Wam się uda. Co do kariery to dobrze znasz moje zdanie. Mnie by nie było na to stać. A w Twojej sytuacji? Kariera w branży muzycznej to nie jest coś stałego, coś co można łatwo odbudować, odejść i wrócić. I wydaje mi się, że Mary to zrozumiała. Kiedy przyjeżdża? – zapytałam udając zainteresowanie a tak naprawdę chciałam zatrzasnąć drzwi i zakopać się w łóżku, najlepiej na zawsze
- Pojutrze… no i właśnie tu mam prośbę. W sumie to ty mnie poznałaś z Mary, razem studiowałyście i wiesz, ona nie za bardzo ma się gdzie zatrzymać a dopóki nie znajdzie tu pracy, nie stać ją by coś kupić czy wynająć. Oczywiście ode mnie nie chce żadnych pieniędzy a nie mogę jej przecież od razu zaproponować żeby się do mnie wprowadziła
- Ok, Harry, może zamieszkać ze mną, ja i tak bywam tu tylko wieczorami – powiedziałam  wbrew sobie. Mary była moją dobrą koleżanką. Można powiedzieć, że nawet przyjaciółką jeszcze rok temu, w czasie studiów, chociaż termin „przyjaciółka” jest mi raczej obcy. Na początku mojej kariery wspierała mnie i odwiedzała w Londynie, więc chcąc nie chcąc poznała część ludzi z którymi pracuje.
- Dziękuje, jesteś super  - Harry obdarzył mnie swoim przesłodzonym uśmiechem
- Taa. Powinieneś tylko chyba zabrać stąd swoje rzeczy, nie chcę zbędnych niezręczności
- Masz racje, ale wpadnę jutro, dzisiaj obiecałem Lou, że do niego zajrzę – Harry mówiąc to spojrzał na zegarek, cmoknął mnie w policzek i wbiegł do windy z której akurat wysiadł mój sąsiad.
Zamknęłam drzwi i schowałam twarz w dłoniach. Dusiłam się, dusiłam się we własnej skórze. Zbyt długo kreowałam swój image, by teraz stać się inną osobą, a może inaczej… by teraz nagle zacząć być sobą.
Kim był dla mnie Harry? Prosta historia. Po przyjeździe do Londynu pracowałam dla rządu, zarobiłam ogromne pieniądze w krótkim czasie, ale było to zlecenie, więc po pół roku musiałam znaleźć pracę. Właściwie nie znaleźć a wybrać z wielu ofert, którymi byłam zasypywana. Lubiłam niezależność, musiałam mieć czas na mojego konia, na treningi więc całodzienna praca w kancelarii to nie było to czego chciałam. Jedna z ofert to obsługa prawna w ramach managementu w branży muzycznej. Może i brzmi ciekawie, ale mnie najbardziej zainteresowały elastyczne godziny pracy i zadaniowy tryb co w praktyce oznacza brak pracy w biurze. Okazało się, że chodziło głównie o obsługę brytyjsko-irlandzkiego boybandu One direction. Każdy o nich słyszał. Byłam trochę zniesmaczona bo muzyka odgrywała w moim życiu ważną rolę, ale „twórczość” boybandu nie zasługiwała według mnie na miano muzyki. Do głowy przyszły mi te wszystkie Backstreet boys czy Nsync i robiło mi się niedobrze. Mimo wszystko zdecydowałam się na tą pracę, bo byli naprawdę zdeterminowani żeby pozyskać mnie jako swojego prawnika. W krótkim czasie poznałam resztę managementu i zespół. Młodzi, naiwni i dający się wykorzystywać z każdej strony. To było moje pierwsze wrażenie.  Od strony prawnej panował tam ogromny bałagan, było kilka spraw o złamanie praw autorskich i choć zarzuty w większości były słuszne to szybko rozwiązałam sprawy na naszą korzyść. Spędzałam z chłopcami sporo czasu. Polubiłam ich, choć nie przyznawałam się do tego przed samą sobą, wmawiając sobie, że traktuje ich jako współpracowników. Najlepszy kontakt od początku miałam z Liamem i Niallem. Zayn wydawał mi się bardzo wycofany, przypominał mi mnie jeszcze za czasów liceum. Louis mnie onieśmielał i początkowo traktowałam go oschle, ale w końcu do rozsądku przemówił mi mój profesjonalizm. A Harry? Usiedliśmy kiedyś sami w pustym studio nagraniowym i rozmawialiśmy. Opowiedziałam mu o moim światopoglądzie.
/retrospekcja/
- sporo osiągnęłaś jak na 24 lata? – powiedział Harry bawiąc się swoim iphone’m
- sporo, ale jak się jest konsekwentnym w tym co się robi, to żaden problem – odpowiedziałam oczywiście z nutką zadufania
- a co z życiem prywatnym? Nigdy cię z nikim nie widziałem
- bo nikogo nie ma, nie mam parcia na związki. Po co mam się wiązać z facetem, który najprawdopodobniej nie będzie mógł znieść tego, że zarabiam więcej, że nie mam dla niego czasu, że wolę wolne chwile poświęcić dla konia?
- nie wierzysz w miłość – Harry zdawał się być coraz bardziej zainteresowany
- to nie tak, że nie wierzę. Wierzę, ale przez to, że ludzie uważają bycie singlem za wstyd i wiążą się z byle kim, byle być w związku, tej prawdziwej miłości jest na świecie naprawdę niewiele. Śmiać mi się chcę jak słyszę te wszystkie dramatyczne historie jak to facet zdradzał i wtedy trzeba go koniecznie znienawidzić, bo przecież powiedział, że kocha. Można się ze sobą dobrze bawić bez tego całego dramatu, bez krzyków i rozstań. Ludzie wiążą się ze sobą dla seksu, a nie trzeba tego robić.
- to co, uważasz, że najlepszy jest seks bez zobowiązań?
- jasne, bo to zobowiązania są fałszywe, chociaż jestem daleka od propagowania seksu z obcymi ludźmi bo jest chyba największa głupota świata
- friends with benefits – Harry uśmiechnął się
- dokładnie, chociaż sama nie mam w tym żadnego doświadczenia – powiedziałam, pierwszy raz od bardzo dawna, wyraźnie zmieszana
- co masz na myśli? – Hazza wyglądał na zdezorientowanego
- nigdy nie byłam w związku, nigdy też nie miałam przyjaciół… nawet znajomych, więc tak jakby moje poglądy są czysto teoretyczne, ale obserwacje otoczenia tylko to potwierdzają
- nigdy nie byłaś w związku? Ale to znaczy, że…
- Harry! To znaczy, że 1. Z nikim się nie całowałam 2. Jestem dziewicą czyli rozwijając z nikim nie uprawiałam seksu, zdaje sobie sprawę, że dla Ciebie, 20 letniego faceta jest to niewyobrażalne, biorąc pod uwagę fakt, że najprawdopodobniej nie jesteś w stanie nawet określić z iloma laskami wylądowałeś w łożku  – powiedziałam  zdenerwowana, chociaż starałam się mówić pewnie.
Wtedy Harry podszedł do mnie, złapał mnie za ręce i podniósł z fotela. Oparł mnie o ścianę i zaczął całować. Zrobiło się cholernie namiętnie. Całował mnie po szyi, dłońmi błądząc po moich plecach. Zaczął zdejmować moje ubrania, nie pytał o nic i byłam mu wdzięczna. Gdyby powiedział coś w stylu „chcesz tego?” prawdopodobnie bym wyszła. Nie miałam zielonego pojęcia co robić, ale dałam się całkowicie ponieść emocjom. W klika sekund pozbyłam się jego ubrań. Z pasją całował całe moje ciało a ja z całej siły starałam się wyprzeć poczucie wstydu. Udało mi się, czułam jego usta wszędzie i chciałam by to wreszcie zrobił. Wydawało mi się wtedy, że to jedyna rzecz jakiej pragnę w życiu. Zrobił to wcale nie delikatnie jakby dobrze wiedział, że wtedy nie będzie bolało. Wtedy we mnie wstąpiła niesamowita pewność siebie, przejęłam inicjatywę tak jakbym robiła to dziesiątki razy. Zauważyłam u niego zdumienie, ale ufałam sobie, wiedziałam że to właśnie tak ma wyglądać. Po kilkunastu minutach oderwaliśmy się od siebie i opadliśmy na podłogę, zaśmiałam się pod nosem a Harry szepnął bardziej do siebie niż do mnie
- To był najlepszy seks w moim życiu…
Od tamtej pory spotykaliśmy się z Harrym od czasu do czasu, przeważnie u mnie. Za każdym razem fizycznie byliśmy całkowicie spełnieni. Poznaliśmy się bardzo, dobrze, co było właściwie nieuniknione. W międzyczasie poznałam go z Mary, opowiadał mi o niej, spotykał się z nią, ale i tak po udanej randce potrafił wpaść do mnie.

pierwszy rozdział, daje trochę obraz tego jak będzie wyglądało to opowiadanie, wbrew pozorom, nie tylko Harry będzie jego głównym bohaterem... 


blog przeniesiony z www.chemistry-is-all-around.blog.onet.pl