środa, 19 września 2012

Chapter 8: don't let yourself believe that everyone's replaceable, cause it's you who might be replaced


Liam zjawił się u Lou w ciągu 20 minut, jednak nie sam. Za nim stał Harry i przyklejona do jego boku Mary. Biorąc pod uwagę, że nadal leżałam razem z Lou w jego łóżku, poczułam się dziwnie czując na sobie wzrok Hazzy. Zdziwiło mnie tylko to, że był to karcący wzrok z nutką rozczarowania. Szybko odwróciłam wzrok mając ochotę głośno prychnąć, ale w ostatniej chwili się powstrzymałam. Uśmiechnęłam się do siebie i szybkim ruchem zrzuciłam z siebie kołdrę, na co cała nowo przybyła piątka zareagowała natychmiastowym zasłonięciem oczu dłonią. 

- Jesteście naprawdę uroczy – powiedziałam siląc się na rozbawiony ton głosu – Liama rozumiem, ale po dwójce moich najlepszych przyjaciół, spodziewałabym się, że mają o mnie lepsze mniemanie. Cóż, każdy może się mylić. – rzuciłam kładąc nacisk na słowo „przyjaciół”.

Jeszcze przed chwilą myślałam, że złość na Harrego mi przeszła, ale widząc go z Mary rzucającego mi TO spojrzenie, nie czułam nic innego poza gniewem. Nie był to gniew nie do opanowania, ale nie chciałam tego kontrolować. Myśleli, że jestem zimną suką, która wskoczyła do łóżka najlepszemu przyjacielowi swojego najlepszego przyjaciela/ex kochanka, przy pierwszej lepszej okazji, jak na typową szmatę przystało. Żaden problem. Na zamówienie. Zimną sukę właśnie zaserwowano. 

- Jest jakiś szczególny powód Waszej obecności? – zwróciłam się obojętnym tonem, bezpośrednio w stronę Mary i Hazzy

- Harry jest najlepszym przyjacielem Lou i chyba może go odwiedzić kiedy ma na to ochotę, nie pytając Cię o zgodę – Mary powiedziała przez zaciśnięte zęby

- Po pierwsze kochanie – zwróciłam się do Mary milutkim, przesłodzonym głosem – myślę, że Harry może sam mówić w swoim imieniu, po drugie najwyraźniej musisz popracować nad swoim angielskim, bo chyba nie zrozumiałaś pytania

- Ja zadzwoniłem po Harrego, Louis wydawał się być naprawdę zdenerwowany i mówił, że to dotyczy nas wszystkich i zaznaczył tylko, żeby nie mówić o niczym Zaynowi – Liam wtrącił, najwyraźniej czując się winny całej zaistniałej sytuacji. 

- w porządku Liam, Harry może zostać, ale niestety TYLKO Harry. Mamy do omówienia ważna sprawę dla zespołu, która jest częścią mojej pracy i tylko Wy możecie być obecni przy tej rozmowie, wiąże mnie tajemnica zawodowa – powiedział normalnym głosem, kierując moje słowa do Liama, nie patrząc nawet w stronę pozostałej dwójki

- Mary zostaje, nie mam przed nią tajemnic. – Harry wtrącił patrząc mi ze złością w oczy

- Mnie naprawdę nie interesują szczegóły waszego związku, albo ona wychodzi, Ty zostajesz, albo wychodzicie razem. Nikt Cię tu nie będzie trzymał siłą – powiedziałam ze spokojem, jednocześnie wyjmując z torby aktówkę z dokumentami

- Mary zostaje – Harry prawie wysyczał

- Świetnie, w takim razie przekładam tą rozmowę, w tych warunkach na pewno nie będę z wami rozmawiać. Napiszę wam gdzie i o której chce się z Wami spotkać – mówiąc to schowałam ponownie aktówkę do torby i wyszłam z sypialni Lou do jego salonu. 

Będąc w drzwiach, zatrzymałam się jednak słysząc słowa Harrego

- Niezależnie o co chodzi, Mary i tak się dowie, ufam jej.  – Hazza mówił tonem jakiego jeszcze nigdy u niego nie słyszałam. Sprawił, że przeszły po mnie dreszcze i z całą pewnością nie było to przyjemne uczucie. 

- Po pierwsze zachowujesz się jak rozpieszczony bachor, Louis i Liam są tu ponieważ martwią się o zespół, ponieważ rozumieją że nie chciałabym z nimi rozmawiać gdyby sprawa nie była poważna, bo nigdy wcześniej tego nie robiłam. A ty? Przychodzisz sobie jakby nigdy nic, mając wszystkich głęboko w dupie, uważając, że zapewniasz wszystkim wspaniałą rozrywkę próbując wyprowadzić mnie z równowagi. Powiem Ci coś Harry i lepiej przemyśl to zanim coś powiesz. Świat nie kręci się wokół Ciebie i nie ma ludzi niezastąpionych. Co do sprawy o której chciałam porozmawiać, to naprawdę myślisz, że nie chce żeby Mary była świadkiem tej rozmowy, ze złośliwości? Naprawdę, znając mnie tak długo, myślisz że p-r-a-c-u-j-ą-c  zachowałabym się tak nieprofesjonalnie? Zresztą, nigdy bym się nie zniżyła do takiego poziomu Harry, niezależnie czy w pracy czy nie.  Co do Twojego uroczego komentarza sprzed paru minut to uwierz mi, że nie będziesz świadkiem tej rozmowy zanim nie podpiszesz oświadczenia, że nie będziesz rozmawiał o tym z kimkolwiek. Oczywiście dołożę należytej staranności, żebyś zapoznał się z konsekwencjami zachowania się wbrew złożonemu oświadczeniu. Cała wasza piątka zgodziła się na takie rozwiązanie na początku naszej współpracy. Nigdy nie sądziłam, że będę musiała się do tego uciec, ale najwyraźniej niektórzy z Was są na tyle niedojrzali, że nie mam wyboru – szybko odwróciłam się i z każdym zdaniem przybliżałam się do Harrego. Gdy byłam już na tyle blisko, że dzieliły mnie od niego już tylko centymetry, spuścił wzrok i puścił rękę Mary.

Byłam przekonana, że po raz kolejny warknie w moją stronę coś nieprzyjemnego, celowo chcąc mnie zranić, ale on tylko spojrzał na Mary. Wiedziałam co mówił jego wzrok. Prosił ją żeby wyszła, jednocześnie przepraszając. Ona jednak patrzyła się na niego tępo, czekając aż coś powie. Gdzieś w tyle głowy pojawiła się u mnie iskierka satysfakcji. Ta ja, nie ona rozumiem go bez słów i to moje słowa sprawiły, że zmienił decyzję. Miałam wielką ochotę się wtrącić i uprzejmie zinterpretować wymowny wzrok Hazzy, ale tym razem postanowiłam się kontrolować. Spojrzałam bowiem kątem oka na Liama i Lou, których zakłopotanie mieszało się ze zdziwieniem i wyglądali tak jakby byli gotowi wyskoczyć z okna, byleby tylko wydostać się apartamentu. 

- Mary… ee…spotkamy się później? – wyjąkał Harry a ja liczyłam w głowie do 10 żeby opanować śmiech

- Nie fatyguj się – dziewczyna odpowiedziała i wybiegła z pokoju, by po chwili z całej siły trzasnąć drzwiami wejściowymi do mieszkania Lou

Byłam pewna, że Harry zaraz wybuchnie, że zacznie wrzeszczeć i mówić jak bardzo mnie nienawidzi. Nie czułam się jednak ani trochę winna. Szczerze mówiąc, myślałam że po wczorajszej kłótni, nasze następne spotkanie wszystko rozwiąże, że po szczerej rozmowie pogodzimy się i będzie jak dawniej. Sądziłam, że to on wyjdzie z inicjatywą. Nie spodziewałam się na pewno, że nasza konfrontacja dojdzie do skutku w obecności Mary i że wszystko jeszcze bardziej się skomplikuje. Mimo, że nie czułam się winna, byłam zakłopotana i nie chciałam patrzeć chłopcom w oczy. Było mi jednak trochę wstyd. Patrząc uparcie w podłogę, wydarzyło się coś czego nie spodziewałam się dużo bardziej niż innych wydarzeń tego poranka. Harry podszedł do mnie i mocno mnie przytulił a gdy dotknął swoim policzkiem mojego, poczułam że jest mokry od łez.

2 komentarze:

  1. ale na niego najechała, i dobrze! haha, zajebisty rozdział, dawno cię nie było, ale cieszę się że napisałaś :) do następnego!

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam Cię! Piszesz genialnie, a każde Twoje słowo idealnie wpasowuje się w całość. Z ogromną przyjemnością czytam każdy Twój rozdział i jestem pewna, że to się nigdy nie zmieni.
    Jesteś niesamowita, a Twój talent wydaje się rosnąć z dnia na dzień!
    Pisz szybko!

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń